Ludzie rodzą się codziennie, umierają codziennie, dlatego granice między „pokoleniami” są płynne. Co prawda wiele rzeczy jest płynnych i przy badaniach, dyskusjach oraz analizach przydatne jest pewne określenie ram, ale w tym wypadku robi się to na siłę. Powojenna fala baby boomers już dawno się rozmyła (a w przypadku boomersów mówienie o pokoleniu było dobrym podejściem, zwłaszcza jeśli zawęzimy to do USA. ).

Jesteśmy zalewani durnymi artykułami na temat tego, czym charakteryzuje się pokolenie Gen Z, zwłaszcza na rynku pracy. Jest też wiele głupich tekstów na temat rozmaitych trendów tego pokolenia. Mowa o tych wszystkich artykułach typu: „Pokolenie Z w pracy charakteryzuje się biegłością technologiczną, silnym poczuciem wartości i etyki, co przekłada się na poszukiwanie pracy o znaczeniu społecznym. Cenią sobie elastyczność, ciągły rozwój i otwartą komunikację, a jednocześnie oczekują jasno określonych ścieżek kariery, równowagi między życiem zawodowym a prywatnym (work-life balance) oraz doceniania swojej pracy.”

Nieco lepsze teksty brzmią mniej więcej tak: „Zetki cenią sobie dobre warunki pracy, elastyczność i możliwość rozwoju, ale nie mają presji na budowanie kariery; przy czym dla nich dobre warunki to na przykład praca zdalna, a owocowe czwartki nie robią na nich żadnego wrażenia”.

Ciekawostka: owocowe czwartki tak naprawdę na nikim nie robią wrażenia i nikt nie bierze ich pod uwagę przy wyborze pracy.

Inaczej działają pasztetowe piątki, każdemu pracownikowi na nich zależy.

Z jakiegoś powodu takie teksty, jak i tabelki określające, kto należy do jakiego pokolenia, przyciągają uwagę, ale co do zasady myślenie w takich kategoriach nie jest zbyt użyteczne. Czasami taka kategoryzacja jest wygodna, jednak w przypadku zoomersów powstaje zbyt wiele treści o jakości horoskopowej, które skutecznie niosą się w mediach uznawanych za wartościowe. W przypadku treści o milenialsach też istniał ten problem, lecz na mniejszą skalę.

Jedyne prawdziwe pokolenie, to baby boomers.

W przypadku powojennego wyżu demograficznego (około 1946–1964) patrzenie na ludzi urodzonych po wojnie przez pryzmat pokoleniowy było bardzo użyteczne. Mieliśmy wtedy do czynienia z dużą liczbą młodych ludzi w podobnym wieku, mających wypełnić pustkę spowodowaną II wojną światową.

Dodatkowo w tym czasie gospodarka USA prężnie się rozwijała. Przyczyn było wiele; istotne było to, że Stany Zjednoczone jako jedyne duże rozwinięte państwo nie doznały ogromnych zniszczeń w czasie II wojny światowej.

Typowi boomersi byli więc w Stanach, choć w innych państwach Europy Zachodniej zjawisko również było podobne, lecz słabsze, ponieważ tuż po wojnie wszędzie panowała bieda, a skutki wojny były dużo bardziej widoczne niż w USA. Dodatkowo w Polsce i innych państwach, które znalazły się pod okupacją komunizmu, było jeszcze trudniej. Natomiast zjawisko wyżu demograficznego istniało w praktycznie każdym kraju, który brał udział w II wojnie światowej.

Jak powstawały nazwy pokoleń?

Mówienie o „pokoleniach” w dzisiejszym sensie, czyli jako wyraźnie nazwanych grupach społecznych z określonymi datami urodzenia, zaczęło się stosunkowo późno. To nie jest pojęcie od starożytności, tylko z XX wieku.

Pierwszą szeroko opisywaną generacją, która otrzymała jednoznaczną i popularyzowaną nazwę, była Lost Generation (Utracone Pokolenie). Nazwę stworzyła Gertrude Stein, a spopularyzował ją Ernest Hemingway w latach 20. XX wieku. To byli ludzie urodzeni około 1883–1900, których dorosłość przypadła na I wojnę światową.

Na szczęście w tych czasach nie było internetu, więc nikt nie promował terminu na pokolenie występujące po „pokoleniu straconym”.

Obecny sposób porządkowania pokoleń na stałe wszedł do socjologii i kultury po II wojnie światowej, kiedy zaczęto badać różnice pomiędzy Baby Boomers, czyli powojennym wyżem demograficznym, a generacją wcześniejszą.

Później, biorąc jako punkt odniesienia Baby Boomers, wymyślono inne nazwy pokoleń, zarówno tych wcześniejszych (Silent Generation i Greatest Generation), jak i późniejszych (X, Y, czyli milenialsi), i tak to trwa do dzisiaj.

Mówienie o pokoleniach ma więcej sensu z perspektywy historycznej.

W przypadku omawiania zjawisk w dłuższej perspektywie czasowej zbiorcza nazwa na jakieś zjawisko występujące u ludzi urodzonych w określonych widełkach czasowych jest po prostu wygodna. Dodatkowo, choć w takim ujęciu dysponuje się mniejszą ilością danych, to paradoksalnie można więcej o danym zjawisku powiedzieć.

Poza tym trudniej jest w ten sposób zaszkodzić na przykład ludziom urodzonym przed 1900, ponieważ większość z nich już nie żyje. Ostatnia osoba urodzona przed 1900, Emma Morano, zmarła w 2017 roku.

Jak dokładnie wyglądało powstawanie nazw pokoleń?

Strauss i Howe zaczęli porządkować współczesne pokolenia pod koniec lat 80., a ich pierwsze duże opracowanie pojawiło się w 1991 roku w książce „Generations”. To oni jako pierwsi stworzyli spójny, szeroki model pokoleń obejmujący ponad 500 lat historii anglosaskiej. Wprowadzili wtedy własny system cyklicznych kohort i spopularyzowali nazwy takie jak „Millennial Generation”. W latach 90. ich model stał się bardzo wpływowy, ponieważ jako pierwszy opisywał pokolenia w ujęciu długoterminowym i obejmował zarówno historię XX wieku, jak i wcześniejsze epoki. Od tego momentu media i badacze zaczęli coraz częściej korzystać z koncepcji pokoleń w dzisiejszym znaczeniu.

PewDiePie nie ma z tym nic wspólnego.

Pew Research Center nie stworzył nowych nazw, lecz zaczął konsekwentnie porządkować istniejące podziały od około 2010 roku. To właśnie ich raporty ustaliły powszechnie dziś powtarzane granice, na przykład że Millennials to roczniki 1981–1996, a Generacja Z zaczyna się w 1997. Dzięki standardowym definicjom stosowanym w badaniach i mediach system pokoleń stał się globalnie rozpoznawalny i ujednolicony, mimo że nie zawsze idealnie pasuje do doświadczeń różnych krajów.

  • Lata 20 pojawia się nazwa Lost Generation.
  • Lata 40. i 50 opisuje się powojennych młodych, choć jeszcze bez nazw.
  • Lata 60. i 70 zaczyna się mówić o Baby Boomers i Generation X.
  • Lata 80, 90Strauss i Howe porządkują system i wprowadzają Millennials.
  • Po 2010 roku: Pew Research Center standaryzuje daty i upowszechnia obecny układ pokoleń.

Dodatkowo w Polsce już w latach 40. pojawił się termin „pokolenie Kolumbów”, stworzony przez Romana Bratnego. Początkowo funkcjonował w prasie konspiracyjnej i miał charakter mobilizujący; chodziło o podkreślenie roli młodych urodzonych około 1920 roku, którzy dojrzewali w okupacji i wchodzili do walki jako symbol nowej, odkrywającej rzeczywistość generacji. Po wojnie hasło wyszło na szerokie wody dzięki publikacji powieści „Kolumbowie. Rocznik 20”, stając się trwałą nazwą pokolenia o silnym, patriotycznym znaczeniu.

Elektryczne Gitary o nim śpiewały.

Ponieważ pojęcie to miało bardziej charakter emocjonalny i literacki, a nie socjologiczny, nie tworzono później na siłę pokoleń prekolumbijskich i postkolumbijskich. Dodatkowo, podobnie jak w przypadku „lost generation”, nie było wtedy internetu oraz potrzeby promowania stron internetowych i mediów społecznościowych tego typu artykułami. Poza tym pojęcie “lost generation” również było bardziej literackie, niż socjologiczne.

https://edukacja.ipn.gov.pl/edu/oben/poznan/lekcje-i-warsztaty/lekcje-on-line/142535,Pokolenie-Kolumbow-mlodziez-walczaca.html

Czemu więc Gen-Z, i inne pokolenia nie istnieją?

Każdy człowiek ma unikalny zestaw cech. Przy szufladkowaniu ludzi zawsze pomija się istotne elementy, a samo zjawisko katalogowania często jest szkodliwe, ponieważ próbuje się daną osobę wcisnąć do określonej komórki w tabelce.

Z drugiej strony łatwo mówić o idealistycznym patrzeniu na każdego człowieka indywidualnie, natomiast pewne formy grupowania według cech są po prostu użyteczne, a nawet niezbędne. Na świecie jest 8,2 miliarda ludzi, a każdy człowiek ma miliardy możliwych parametrów. Zdolności analizy i oceny ludzkiego mózgu są jednak ograniczone. Osiem miliardów to abstrakcyjna liczba; nikt nie ma kontaktu z taką masą ludzi. Nawet jeśli uwzględnimy konieczność oceny i ewentualnej ewaluacji kilkudziesięciu lub kilkuset osób miesięcznie, w zależności od tego, czym ktoś się zajmuje, to i tak w większości przypadków trzeba podejmować działania na podstawie pobieżnej analizy.

Jednak widełki urodzenia są daleko w tyle za istotnymi czynnikami przy ocenianiu tego, czy dana osoba nada się do danego zadania albo jak będzie się z nią współpracowało.

Dużo ważniejsze jest indywidualne nastawienie, a z parametrów, które można łatwiej filtrować, mamy na przykład zainteresowania, doświadczenia i styl życia. Jeszcze łatwiejsze w filtrowaniu są parametry takie jak miejsce urodzenia (miasto lub wieś) i różnice między obszarami geograficznymi, a także poziom bogactwa rodziców i najbliższego otoczenia.

Tyle że mówienie o tych czynnikach brzmi już dziwnie. Artykuły typu: „Czym charakteryzują się ludzie pochodzący z małych miast, gdy zostaną przyjęci do korporacji w dużym mieście” byłyby zjechane. Albo: „Osoby, które wychowały się w biedzie, w pracy cenią przede wszystkim…”.

Istnieją użyteczne analizy dotyczące problemów młodych ludzi w małych miastach i wsiach, ale odnoszą się one do konkretnych kwestii, na przykład życia w miejscowości, z której wielu znajomych „uciekło” do większego miasta.

Część zbiorowych zjawisk, takich jak dostęp do komputera czy internetu od urodzenia, jak najbardziej istnieje. Mamy więc grupy ludzi, którzy mieli dostęp do komputera, gdy byli nastolatkami (ci ludzie mają teraz około 40–60 lat, w zależności od kraju). Są grupy tych, którzy urodzili się w czasach, gdy komputery były powszechne, lecz nie tak często używane jak dzisiaj, a z powodu szkodliwości ekranów kineskopowych dostęp do komputerów był dzieciom ograniczany. Później pojawiła się powszechność internetu, mediów społecznościowych, a obecnie niejeden dwulatek lub trzylatek obsługuje tablet, gdy ogląda bajki. Zapewne w przyszłości te śmieszne widełki pokoleń będą ustalane według dostępu do sztucznej inteligencji.

Przykład Covida.

Dochodzi tu również Covid (2020) i obecnie widać efekty lockdownów u osób, które w tym czasie szły do liceów, ponieważ przymusowa izolacja utrudniała zbudowanie rówieśniczych więzi w okresie, gdy jest to niezwykle istotne dla prawidłowego rozwoju. Stąd można zauważyć pewne cechy spójne dla tych roczników, na przykład wyższy odsetek osób mających silniejszy poziom apatii.

Badania prowadzone w USA, Europie i Kanadzie pokazują wyraźny wpływ lockdownów na młodzież wchodzącą w okres dojrzewania w 2020 roku. Analizy psychologiczne i edukacyjne (między innymi Uniwersytet Michigan, University College London, McGill oraz European Academy of Paediatrics) wskazują na zahamowanie rozwoju relacji rówieśniczych, mniejszą liczbę nowych znajomości i trudności w budowaniu bliskości po powrocie do szkół. Odnotowano także podwyższony poziom apatii, obniżoną motywację oraz większą skłonność do wycofania społecznego, co wiązano z przerwaniem naturalnych procesów rozwoju społecznego w wieku 14–17 lat. W wielu raportach opisano także opóźnienia w kompetencjach społecznych i mniejszą gotowość do udziału w aktywnościach grupowych, co potwierdza, że izolacja w kluczowym okresie rozwoju pozostawiła długotrwałe skutki emocjonalne i społeczne.

W literaturze pojawia się określenie pandemic cohort effect, używane przez badaczy z USA i Australii. Oznacza ono wyraźną subkohortę wewnątrz pokolenia Z lub wczesnej Alpha, charakteryzującą się unikatowym zestawem doświadczeń społecznych.

Przy czym te problemy dotknęły również ludzi na studiach i młodszych. Możliwe, że efekty izolacji roczników, które w czasie pandemii były w podstawówce, będą bardziej zauważalne, gdy ci ludzie będą szli na studia czy do pierwszej pracy. Możliwe też, że problem się rozmyje.

Natomiast Covid i lockdowny wpłynęły w różny sposób na całe społeczeństwo.

W grupie osób w wieku około 18–59 lat badania (między innymi w Grecji) wykazały wzrost objawów depresji i lęku w czasie kolejnych fal pandemii, przy czym najmłodsze grupy dorosłych (18–29 lat) były szczególnie narażone. W Wielkiej Brytanii z kolei analiza przyjęć oraz wyników ankiet pokazała, że osoby w wieku 16–29 lat częściej niż starsze deklarowały pogorszenie samopoczucia, większy poziom niepokoju i mniejszy optymizm.

Oznacza to, że mówienie, iż osoby mające w 2025 roku 18–24 lata mają problemy wynikające z lockdownów, może wprowadzać w błąd, ponieważ pomija się wtedy problemy osób z innych przedziałów wiekowych. Dodatkowo poza Covidem na obecne Zetki wpłynęło wiele innych czynników, w różnym stopniu oddziałujących na różne osoby.

Podobnie jest w przypadku dostępu do komputerów, internetu, smartfonów i mediów społecznościowych. Trudno tu mówić o doświadczeniu równie uniwersalnym jak II wojna światowa i powojenny wyż demograficzny.

Wniosek: rozpatrujmy trendy i zjawiska, a nie pokolenia.

Zamiast więc mówić, że pokolenie Z dorastało z komputerem, lepiej po prostu opisywać to, jak zmienia się pojmowanie świata, jeśli miało się swobodny dostęp do internetu w wieku 10 czy 6 lat. Podobnie jest w przypadku mediów społecznościowych: inna jest perspektywa ludzi, którzy w czasach rozwoju Facebooka mieli 20 lat, a inna u osób, które wtedy miały 12–16. Niektórzy pamiętają czasy, gdy Facebook i Zuckerberg byli czymś świeżym i „cool” (jeśli ktoś w ogóle używa jeszcze „cool”, pisząc po polsku).

Początkowo media społecznościowe były faktycznie siecią społecznościową, a w fazie rozwoju projekty takie jak Facebook notowały straty. Dopiero po osiągnięciu masy użytkowników zaczęły zarabiać na reklamach; powstał też cały przemysł influencerów. Dziś nikogo nie dziwi, że ktoś w internecie sprzedaje rzeczy, natomiast w czasach początku YouTube’a twórcy, którzy próbowali zarabiać na swoich kanałach, nierzadko spotykali się z krytyką za to, że „się sprzedali”. Obecnie socjalmedia są zawalone reklamami, i treściami twórców, typowe społecznościowe aspekty, uptady tego co robią znajomi, przeniosły się na różne komunikatory, discordy itd.

Natomiast określanie widełek pokoleniowych według tego nie ma sensu. W 2025 roku są rodzice, którzy dają czterolatkowi tablet do oglądania bajek, są rodzice, którzy podchodzą do tego bardziej rozsądnie i udostępniają takie rzeczy później. W ogóle ludzie w różny sposób korzystają z mediów społecznościowych i internetu.

Czy młodzi ludzie znają się na technologii.

Innym ciekawym tematem są domyślne umiejętności komputerowo-techniczne. Przez wiele lat krążyło hasło, że „młodzi ludzie znają się na komputerach”. W miarę rozpowszechniania się komputerów coraz więcej młodych osób mogło z nimi eksperymentować. Uwzględniając inflację, laptopy z początków lat 90. kosztowały w przeliczeniu 20–40 tysięcy złotych.

Im więcej ludzi miało wcześniej dostęp do komputera i internetu, tym więcej z nich mogło uczyć się metodą prób i błędów. Z drugiej strony korzystanie z komputerów stawało się coraz prostsze; komunikowanie się z innymi, granie, oglądanie filmów czy słuchanie muzyki przestało wymagać większego kombinowania. Wydaje mi się, że szczyt zjawiska „młodzi ludzie znają się na komputerach” przypadał na roczniki urodzone mniej więcej przed 1992–1996. Ci ludzie mieli dość wcześnie dostęp do komputerów, ale internet nie był czymś domyślnym, media społecznościowe nie istniały w czasach ich dzieciństwa, a jeśli ktoś chciał coś publikować, musiał zakładać własną stronę, później korzystał z portali blogowych. Dodawanie wpisów na bloga wymagało większych umiejętności niż wrzucenie posta na Facebooka.

Szukanie informacji polegało na zakładaniu wątków na forach.

Korzystanie ze sprzętu wymagało instalowania sterowników, a instalowanie gier często wiązało się z grzebaniem w systemie. Systemy operacyjne również nierzadko trzeba było instalować samodzielnie. Dochodziły do tego szybkie zmiany sprzętu: od płytek CD, przez pendrive’y, po karty SD i microSD. Pojawiły się mocne laptopy, tablety i smartfony.

Kolejny spadek domyślnych umiejętności technicznych przyniosło rozpowszechnienie smartfonów i tabletów. W przypadku tego sprzętu korzystanie z internetu i mediów społecznościowych wymagało jedynie instalowania aplikacji. Na telefonie, ze względu na jego mały rozmiar, trudniej jest uczyć się bardziej złożonych rzeczy, takich jak programy graficzne, programowanie czy pisanie dłuższych tekstów. Tablety, zwłaszcza te mocniejsze, pozwalają na takie rzeczy, ale ich użycie to nadal inny poziom zaangażowania.

Jeśli ktoś spędza więcej czasu na telefonie, a niewiele na komputerze, ma mniejszą pokusę, żeby poznawać technologię w głębszym sensie.

Matryca pokoleń

Liniowe postrzeganie pokoleń nie ma większego sensu, natomiast rozpatrywanie różnych trendów na przestrzeni lat może już być użyteczne. Temat dotyczy wielu podziałów, na przykład trendów muzycznych, stylu życia czy wątków politycznych. W różnych „pokoleniach” można zauważyć podobne tendencje, ale też różnice w popularności tych samych trendów. Istnieją również różnice w obrębie jednego trendu na przestrzeni lat.

Na przykład kultura typu „hustle”, czyli rozwój osobisty i big biznes, wyglądała inaczej dwadzieścia lat temu, gdy opierała się na pisaniu programów czy tworzeniu stron; nie było wówczas typowych influencerów. Później przyszedł czas kryptowalut (oraz krypto bros), rozwijania mediów społecznościowych jako biznesu, dropshippingu, a obecnie istnieje temat AI.

Natomiast w tym przypadku, nie ma sensu się trzymać podziałów wiekowych wynikających z pokoleń, a lepiej jest wybrać np. trzyletnie, czy pięcioletnie okresy.

Wątek trendów muzycznych, subkultur (i poziomu subkulturowości)

Osobnym, również ciekawym tematem, jest istnienie różnych subkultur w danych grupach wiekowych.W tym fragmencie proszę o odrobinę wyrozumiałości; to temat, przy którym łatwo palnąć coś głupiego, ale jest na tyle ciekawy i istotny, że warto go jednak trochę rozwinąć.

W tym fragmencie proszę o trochę wyrozumiałości, bo łatwo jest tu napisać coś głupiego, natomiast jest to na tyle istotne, że uznałem, iż warto to trochę rozwinąć.

Są okresy, w których subkultur jest wiele; szczytem ponownie są lata 90. i dwutysięczne. Z tego okresu pochodzi wiele tekstów o różnicach między subkulturami metali, hip-hopu, skate, goth, punków, emo itd. Z perspektywy czasu wiele z nich wydaje się śmiesznych.

Ludzie tak kiedyś robili.

Okolice 2010 roku to czas hipsterów, którzy nie mieli typowej własnej muzyki ani wyraźnej ideologii czy motywu buntu; całość skupiała się na estetyce (głównie retro, ale też futurystycznej), a na powstanie tego ruchu duży wpływ miał internet. Znaczna część tej subkultury istniała właśnie w internecie.

Gen Z

Mniej więcej od 2010 do 2020 można mówić o pewnej pustce subkulturowej, kiedy widoczność subkultur była dużo mniejsza. Obecnie widoczność typowo subkulturowej stylistyki i sposobu ubioru ponownie rośnie.

Vaporwave czy steampunk dotyczą bardziej estetyki; poza tym, że wyglądają inaczej, różnią się od subkultur z lat 90.

Zwłaszcza że klasyczne subkultury dotyczą dziś pokolenia rodziców, a nawet dziadków; uwzględniając subkultury z lat 60. i 70., można mieć na przykład pradziadka hipisa. W związku z tym sama subkultura ma z automatu mniej elementu buntu.

Gen Z

Subkultury z ulicy przeniosły się do internetu, a co za tym idzie mają inny charakter. Są bardziej społecznościami; są bardziej rozproszone; jest ich więcej; łatwo można czerpać inspiracje z wielu źródeł (przy czym na ogół nie należy się do żadnej subkultury w sensie ścisłym, tylko inspiruje się jakąś estetyką). Wiele z nich istnieje na zupełnie innych płaszczyznach. Część dotyczy estetyki, na przykład cottagecore, goblincore, Y2K revival, e-girl i e-boy (alternatywki), gorpcore, normcore, corecore, clean girl, femboy, tomboy, trad. Czasem estetyka jest mocno połączona z muzyką, jak w przypadku Lofi-Hiphop beats to relax/study to. Czasami kluczowe są memy, jak np. brainrot, a wcześniej surreal memes, cursed images, deep fried czy dank memes. Część odnosi się do memów, stylu życia, gier, a część zahacza o politykę.

Jakie są pokolenia? Ten fragment jest po to, żebyście nie musieli googlować.

Lost Generation (ok. 1883–1900)

Urodzeni na przełomie XIX i XX wieku; dorastali w czasie I wojny światowej i gwałtownych przemian społecznych. Łączy ich doświadczenie niepokoju, poszukiwanie sensu i poczucie dezorientacji po konflikcie.

Greatest Generation, czasem GI Generation (ok. 1901–1927)

Pokolenie dorastające podczas Wielkiego Kryzysu; brało udział w II wojnie światowej. Kojarzone z dyscypliną, poświęceniem i silnym poczuciem obowiązku.

Silent Generation (ok. 1928–1945)

Dzieci wojny i pierwszych lat powojennych; stabilność i pracowitość były dla nich ważną reakcją na niepewne czasy dzieciństwa. Wchodzili w dorosłość w latach pięćdziesiątych.

Baby Boomers (ok. 1946–1964)

Duży wyż demograficzny po wojnie; dorastali w czasie rosnącego dobrobytu i dynamicznych zmian społecznych. Kojarzeni z silną kulturą pracy oraz buntem lat sześćdziesiątych.

Pokolenie X (ok. 1965–1980)

Pierwsze pokolenie w pełni “analogowe”, choć później adaptujące się do cyfryzacji. W dzieciństwie często bardziej samodzielni; dorastali w cieniu transformacji gospodarczych i kulturowych.

Milenialsi, czyli Pokolenie Y (ok. 1981–1996)

Dzieci przełomu mileniów; pokolenie internetu, globalizacji i social media. Wchodzili w dorosłość w czasie kryzysu finansowego; elastyczność, mobilność i rozwój osobisty mają dla nich duże znaczenie.

Pokolenie Z (ok. 1997–2012)

Pierwsze pokolenie wychowane od początku w środowisku cyfrowym; naturalnie korzystają z technologii i komunikacji online. Cenią autentyczność, inkluzywność i szybki dostęp do informacji.

Pokolenie Alpha (ok. 2013–2025)

Najmłodsze dzieci ery mobilnych technologii; ich dorastanie przebiega równolegle z rozwojem sztucznej inteligencji. Zwykle mają stały kontakt z urządzeniami i środowiskiem multimedialnym już od najmłodszych lat.

Podsumowanie.

Utrwalone w mediach podziały na pokolenia prezentują uproszczony obraz rzeczywistości; tworzą wygodne, lecz mało precyzyjne etykiety. Ich popularność wynika raczej z atrakcyjności łatwych narracji niż z rzetelnej analizy. Jedynym historycznie sensownym „pokolenieniem” pozostają powojenni baby boomers; późniejsze nazwy to późniejsza konstrukcja kulturowo-marketingowa, która zaczęła się na dobre dopiero w XX wieku i została wzmocniona przez media po 2010 roku.

Zjawiska opisywane jako cechy kolejnych generacji wynikają częściej z konkretnych doświadczeń społecznych i technologicznych niż ze sztywnych widełek urodzenia. Znaczenie mają realne warunki życia, dostęp do technologii, sytuacja ekonomiczna, środowisko wychowania czy wydarzenia takie jak pandemia. To one tworzą faktyczne subkohorty i trendy. Takie zjawiska mogą być analizowane sensownie, ponieważ odnoszą się do realnych zmian społecznych, a nie arbitralnych granic roczników.

Dlatego praktyczniejsze jest opisywanie trendów, przełomów technologicznych, zmian kulturowych i efektów konkretnych wydarzeń niż przypisywanie ludziom cech na podstawie tabelki pokoleniowej. Zamiast mówić o Gen Z i ich rzekomych właściwościach, lepiej badać wpływ internetu, smartfonów, lockdownów czy przemian kultury na różne grupy wiekowe. To pozwala uchwycić rzeczywistą dynamikę zmian, bez szufladkowania ludzi według daty urodzenia.

Similar Posts