Dzisiejsi miłośnicy science fiction, wychowani na serialu „Star Trek” oraz komiksach o Funkym Kovalu, mają podstawy, by czuć się rozczarowani. Nie dość, że wciąż nie powróciliśmy jeszcze na Księżyc, by cokolwiek tam zbudować, to nie wyprawiliśmy się nawet na Marsa. Po raz kolejny sprawdziła się więc zasada, że co do głównego kształtu, przyszłość nie wygląda tak, jak ją prognozowano. Co się zaś tyczy postępu, podąża on zazwyczaj własnymi drogami.

Spis treści
Zamiast kosmosu — rozwój sztucznej inteligencji
To, że nie udało się nam dotychczas zrealizować najbanalniejszych nawet kosmicznych wizji autorów fantastyki, takich jak chociażby Arthur C. Clarke czy Stanisław Lem, nie znaczy, że rozwój naszej cywilizacji się zatrzymał. Wręcz przeciwnie. W tym roku jesteśmy świadkami ogromnego wzrostu zainteresowania algorytmami uczenia maszynowego i tym, co powszechnie nazywa się sztuczną inteligencją. Temat ten nie dotyczy już tylko specjalistów, rozwijających tę dziedzinę od dekad, ale wszedł właśnie „pod strzechy” prowokując nawet zwykłego zjadacza chleba do pytania „co z tego wyniknie?”.
Trzy główne obszary zastosowania AI
Jeżeli miałbym podsumować i zebrać razem to, co w ostatnich miesiącach przebiło się do ogólnej świadomości społecznej, aby płynnie przejść do dalszej części moich rozważań, muszę wymienić kilka obszarów zastosowania sztucznej inteligencji, które aktualnie są rozwijane i wykorzystywane:
Generowanie wypowiedzi
▪ Generowanie wypowiedzi: Umożliwiają prowadzenie z maszyną złożonej konwersacji na zadany temat, budując wrażenie rozmowy z żywym człowiekiem. Algorytmy potrafią obecnie całkiem nieźle poruszać się w ramach konkretnego kontekstu, wyszukiwać i analizować dane oraz przekazywać na poziomie języka naturalnego wyniki dokonanych operacji. Takie chatboty jak Chat GPT, którego kolejna wersja ujrzała światło dzienne kilka tygodni temu, wciąż bywają dość toporne, ale ich rozwój dynamicznie przyśpieszył. Jest kwestią czasu, może paru lat, stworzenie modelu językowego, któremu niewiele będzie można zarzucić. Ogólnie rzecz biorąc, sztuczna inteligencja potrafi już sięgnąć do pewnego zasobu danych i wykorzystując je prowadzić z człowiekiem rozmowę w określony sposób.
Generowanie mowy
▪ Generowanie mowy: Może to się nie wydawać niczym nowym, ale istotne jest tutaj to, że obecnie algorytmy sztucznej inteligencji na podstawie krótkiej próbki głosu danej osoby potrafią stworzyć szczegółową bazę jej głosu, by następnie głosem tym wypowiadać dowolne kwestie. Odpowiedni poziom randomizacji oraz wyłapywanie kontekstu z zadanego tekstu pozwala na niezwykle wiarygodne odwzorowanie intonacji, łącznie z symulowaniem emocji.
Generowanie obrazu
▪ Generowanie obrazu: Wielbiciele Midjourney AI albo podobnych aplikacji przekonali się już, że na podstawie wskazanych tagów algorytm sztucznej inteligencji, używając obszernej bazy prac żywych ludzi, potrafi komponować artystyczne obrazy, jakościowo nie różniące się od prac dobrych grafików. Również i tu trwa szybki postęp i można się spodziewać, że dalszy rozwój takiego oprogramowania będzie sukcesywnie eliminował niedoskonałości materiału wyjściowego, a większych trudności nie będzie także nastręczało wygenerowanie obrazu ruchomego w postaci fotorealistycznej animacji.
Dane jako fundament symulacji człowieka
Przechodząc do meritum, te trzy dziedziny zastosowania sztucznej inteligencji stanowią fundament bliskiego doskonałości symulowania człowieka. Jedyne czego potrzebuje algorytm to baza danych, opisujących daną osobę. Im obszerniejsza baza danych, tym doskonalsze będzie odwzorowanie zachowania, sposobu wypowiedzi, wyrażania emocji. Te dane, w sposób nieintencjonalny, a nawet nieświadomie, przekazuje dziś niemal każdy użytkownik internetu. Wysyłamy je w postaci komentarzy na forach internetowych i w mediach społecznościowych, zdjęć wrzucanych na Instagram czy filmów umieszczanych na TikToku bądź podobnej platformie. Nawet zakupy robione przez internet, strony internetowe, które czytamy oraz wysyłane i odbierane maile stanowią rozrzucane przez nas elementy układanki, stanowiącej razem nasza osobowość.
Internet pełen duchów
Mówi się, że w internecie nic nie ginie. Różnie z tym bywa, chociaż jest w tym sporo prawdy. Internet w obecnym kształcie istnieje nie więcej niż ćwierć stulecia. Jedno pokolenie. Ale już teraz pełen jest duchów. Strzępów osobowości ludzi, których nie ma już z nami. Rozrzuconych, niepowiązanych ze sobą odłamków danych, ale jednak wciąż gdzieś tam istniejących. Wystarczy je zebrać.
Archiwizacja życia
Może są już tacy, którzy specjalnie „archiwizują” swoje życia, zapychając Terabajtami danych przestrzeń na pendrive’ach, czyniąc to z myślą, że kiedyś, po ich śmierci, nawet jeśli oni sami prawdziwie odejdą, to bliscy nadal będą mogli cieszyć się ich towarzystwem. Lub przynajmniej takie towarzystwo stanowić będzie środek znieczulający ból rozłąki.
Technologie przyszłości i granice świadomości
A przyszłość? Być może pamiętacie “Wersja ostateczna” (“The Final Cut”), w którym niemal dwadzieścia lat temu wspaniałą kreację aktorską ukazał Robin Williams. Nie zdradzając zbyt wiele powiem tylko, że w filmie tym w powszechnym użyciu jest technologia pozwalająca na ciągłe nagrywanie przez całe życie tego, co dana osoba słyszy i widzi. Motyw przewodni filmu nie ma nic wspólnego ze sztuczną inteligencją, niemniej produkcja ta daje pewną wskazówkę, jak może rozwijać się technologia. Być może jeszcze w naszych czasach pojawią się miniaturowe kamery i mikrofony w postaci wszczepów przekazujących w czasie rzeczywistym do jakiejś naszej osobistej chmury. Dane te pozwolą na wytworzenie naszej niemal doskonałej symulacji. Powielanie jej, kopiowanie. Analizowanie. Budowanie na ich podstawie nowej osobowości. Brzmi jak scenariusz z serialu „Black Mirror”? Być może. Ale wciąż mówimy jedynie o bardzo zaawansowanym oprogramowaniu bezmyślnie przetwarzającym dane, a nie o sztucznej świadomości.
Łukasz Marek Fiema